Hurra! Udało się. Po nieskończonych prośbach, groźbach i błaganiach (wcale nie) przekonałeś swojego szefa (nie musiałeś) aby pozwolił ci pracować jeden dzień w tygodniu z domu (cały tydzień). Co dalej?
Mocne postanowienie, że nie chcesz tracić kontaktu z ludzikami ze swojego pokoju, zespołu, biura, departamentu. Że będziesz pisał, paczki wysyłał, a nawet odwiedzał co tydzień. I nawet przez pierwsze tygodnie to robisz. Brawo Ty. Ale kolejne mijają i nikną za horyzontem, a ty coraz bardziej zatracasz się w swoim domowym biurze. Zaczynasz powoli inwestować, żeby wygodniej się siedziało i klikało. Zaczynasz od stylowej klawiatury Polaroid za funciaka na skipie...
Czytaj dalej
Ale sobie życzyłem rok temu... A dwa lata temu - ha! Nie mówiąc już o tych niekończących się listach sprzed lat pięciu czy dziesięciu. Czy można cały czas powtarzać ten rytuał, rok po roku sądząc, że w końcu zaskoczy?
Krótka definicja obłędu specjalnie przygotowana przez naszego korespondenta Alberta Einsteina:
Czytaj dalej
Jeden z naszych czytelników postanowił się podzielić historią z ostatnich dni. Historia jest prawdziwa, tylko okraszona lekką nutą dramaturgii. Oto i ona.
Jeden z banków (za parę chwil okaże się który) ogłosił niedawno promocję. A nie, czekaj. Tytuł już zdradził. Damn.
Czytaj dalej
Nie pamiętam czego miesiącem jest wrzesień. Sierpień trzeźwości, październik oszczędzania ale wrzesień? Chyba tylko powrotu szkoły i końca wakacji...
Uczciłem ten miesiąc nie używając Twittera, Instagrama oraz WhatsAppa. No ale jak to tak, ktoś może zapytać. Gdzie zatem uzewnętrzniałeś słowa duszące się w głowie? Ha, a było takie miejsce, wnikliwi zauważyli nową zakładkę na blogasku o nazwie LIVE, pod którą schował się żyjący swoim własnym życiem przez dni trzydzieści wpis Z pamiętnika spowiednika LIVE. Ciekawy eksperyment pisania codziennego, nawet przez krótką chwilę przemknęło, żeby dalej pociągnąć sprawę. Ale był czas i miejsce na to, więc jadziem dalej.
Czytaj dalej
Po jakże niesławetnym aquatlonie numer 3 miało nadejść katharsis. Pewnie dlatego nigdzie nie startowałem w czerwcu, żeby formę podrasować. Aha.
Miały być interwały. Fartleki. Miało w planie treningowym furczeć. Chciałoby się napisać, że wyszło tak jak zwykle, zresztą podobnie jak z reprezentacją no ale... Chłopaki pokazały na EURO2016, więc oby ta fraza już do łask nie wróciła. Słowem jednym: trenowania pod szybkość nie uświadczyłem. Było bieganie, było pływanie. I tyle. Zrobiłem też w tzw. międzyczasie drugi cykl oczyszczającej diety Dąbrowskiej (-5kg w ciągu 10 dni) a w nagrodę, że tak dobrze poszło to odstawiłem produkty odzwierzęce. Bieg mógł pokazać, że siła jest i w ogóle. No pewnie! Genialne.
Czytaj dalej
Decathlonek razem z Kalenji złożyli się i odpalil furę hajsu na konto, więc... Czekając wciąż na potwierdzenie przelewu opiszę w czym biegam. Będzie krótko i na temat. Albo długo i wokół wątku, jeszcze nie wiem. Zobaczy się w praniu.
Zanim przejdziemy do meritum to nadmienię tylko, że tekst ten w drafcie siedział od kwietnia i przed chwilą go dopicowałem. Wiem, że niektórzy nie mogą się doczekać relacji z biegu sprzed dwóch tygodni no ale... Zamiast tego, mają to.
Czytaj dalej