Dieta Dąbrowskiej a bieganie [dzień 05, czwartek]
Mimo nienajdłuższego snu wstałem w miarę rześki. Szklanka wody, strój do biegania i w trasę. Pomny doświadczeń z dłuższą trasą celowałem w okolicę 10 km i tak też uczyniłem. Po powrocie do domu kolejna szklanka, szybkie przebranie i na rower. Potem basenik i mini trathlon po raz pierwszy ujrzał światło dzienne! Czułem się dobrze, nawet bardzo dobrze. Rzecz definitywnie do powtórzenia.
Brakowało dziś kawy. Nawet zdwojona dawka soku o poranku nie dała kopa podobnego do wczorajszego. Co prawda podwójne śniadanie oddala ssanie w żołądku na dłuższy czas, mimo to na widok ciasteczek coś się zaczęło dziać w głowie. A potem lawina rzeczy do zjedzenia nie przestawała się kołowrocić w głowie... Kiedy skończy się dieta to będzie, będzie się jadło =)
Zjedzono, wypito:
- 250 ml wody
- 250 ml wody
- 250 ml wody
- 125 ml wody z cytryną
- 2 x 250 ml soku z marchwi, jabłek, pietruszki, rzepy, cukinii, białej rzodkwi, jarmużu, szpinaku i imbiru
- 1.5 l wody
- zupa cebulowa z marchewką, pietruszką, selerem i przyprawami
- 5 x pomidorków koktajowych
- jabłko
- kalarepa
- jabko
- sałatka z pomidorów, rzodkiewki, cukinii, szczypioru, papryki
- grapefruit
- jabłko
- pomidor
- borówki