Dieta Dąbrowskiej a bieganie [dzień 05, czwartek]

, blados

Mimo nienajdłuższego snu wstałem w miarę rześki. Szklanka wody, strój do biegania i w trasę. Pomny doświadczeń z dłuższą trasą celowałem w okolicę 10 km i tak też uczyniłem. Po powrocie do domu kolejna szklanka, szybkie przebranie i na rower. Potem basenik i mini trathlon po raz pierwszy ujrzał światło dzienne! Czułem się dobrze, nawet bardzo dobrze. Rzecz definitywnie do powtórzenia.

Brakowało dziś kawy. Nawet zdwojona dawka soku o poranku nie dała kopa podobnego do wczorajszego. Co prawda podwójne śniadanie oddala ssanie w żołądku na dłuższy czas, mimo to na widok ciasteczek coś się zaczęło dziać w głowie. A potem lawina rzeczy do zjedzenia nie przestawała się kołowrocić w głowie... Kiedy skończy się dieta to będzie, będzie się jadło =)

Zjedzono, wypito: