Firmowy obiad (aktualizacja)
Stanęło się.
Obiad nie był wcale taki budżetowy jak szumnie starzy gwardziści i malkontenci zapowiadali. Bez fajerwerków czy czterech liter urywania ale znośnie (bez homarów). Co przyniosło spotkanie? Zmiany:
- koniec dress codu (smart casual), przychodzisz w czym chcesz o ile nie obrażasz nikogo, czy też nie jedziesz w ten dzień do klienta. Nie Andrzeju, nie możesz przyjść w mankini, gdyż mnie osobiście obrazisz. Należy odnotować również triumfialny rzut swoim eleganckim butem w kierunku SWS przez Krzycha, który od tamtego czasu przychodzi w adidasach.
- koniec sztywnych godzin pracy;
- tyle przerw ile potrzebujesz, fejsik do zarzygania o ile wszystkie twe projekty są na właściwym torze;
- jeden wybrany dzień w tygodniu praca z domu, no chyba że musisz być u klienta;
- czy to wszystko powyższe będzie działać, zależy tylko od ciebie drogi pracowniku - mała firma jest tak silna jak jej najsłabsze ogniwo.
Damy radę? Pomożecie?