Heńkowe paranoje

, blados

Heniek to gawędziarz. Nie potrafi ani na chwilę zamilknąć. Nawet jeśli wszyscy wokół w pocie czoła klikają klawisze, Heniek nie popuści. Dalej będzie mówił ale tym razem do siebie. Co prawda radio w biurze nie gra ale... to nie to samo! Rozmowa z (o)sobą w końcu dotrze do punktu, gdzie wszystkie bieżące tematy są omówione. Co dalej? Heniek zaśpiewa, tudzież zanuci. Westchnie. Przeciągnie się. Skomentuje widok zza okna albo prognozę pogody. Co więcej - będzie swój monolog przy życiu podtrzymywał tak długo, aż znajdzie powód aby zagadać do kogoś z biura.

Tak mniej więcej co godzinę wtrąci jakąś historię z życia. A to w jaki sposób jego partnerka robi zakupy. A to jak córka wygrała pięć biletów na Leeds Festival w radio. A to poda adres swojej strony. A potem swojej córki. I kolejnej. Oraz kuzyna i znajomego.

Innym razem chcąc nie chcąc dowiedzieliśmy się jak jeden z jego kolegów, nazwijmy go Zbyszek, poleciał jako IT support z kontyngentem do Iraku. Po pewnym czasie spotkali się na Skype, a w trakcie rozmowy Zbyszek wysłał mu fotkę. Z uwagi na dość powolne łącze, rozmowa trwała dalej a plik się ściągał w tle. W końcu pojawiła się fotka u Heńka na kompie, fotka ze środka pustyni. A na niej Zbyszek z kolegą a pomiędzy nimi Kylie Minouge - ku pokrzepieniu serc żołnierzy.

Dziś o poranku Heniek rzucił bezimienne oskarżenie stojąc przy aneksie kuchennym nieopodal okna:
~ Przyszedłem rano do pracy i napełniłem czajnik do pełna wodą. Tak zrobiłem, żeby było fajnie. Byłem pierwszy w biurze, więc pomyślałem, że tak zrobię i jak pomyślałem tak zrobiłem. Teraz jest 9:00 i wszyscy, którzy mieli pojawić się w pracy już są przy swoich biurkach. Pracują i popijają kawę czy herbatę. Stoję sobie więc przy czajniku, słysząc naokoło posiorbywania gorących napojów i zadaję sobie pytanie: czy ktoś z pijących pomyślał o tym, żeby uzupełnić czajnik wodą? Odpowiem wam: nie. Nikt. Smutne. Sad face.