Swimathon 2017, czyli 5km pływania po raz drugi

, blados

Minęły już prawie 3 4 tygodnie od tej zacnej imprezy a na blogasku ani słowa. Już pędzę, lecę, biegnę naprawić tę niedogodność. Tytułem wstępu dodam, że rok temu też płynąłem a tegorocznie postawiłem sobie zadanie pobić 2h. Zwlekałem troszkę z publikacją bo chciałem zamieścić zrzut z oficjalnej strony z wynikiem ale... oni wciąż nad tym pracują. Ciężko. Temat na innego posta.

Co poszło:

  • śniadanie
    Pierwsza liga i o właściwym czasie, w czasie pływania nie ssało w żołądku ani nie musiałem wychodzić z wody hehe;
  • tri strój
    W zeszłym roku płynąłem w kąpielówkach i było dziwnie zimno w czasie i zaraz po wyjściu z basenu. Tak to jest jak się wolno płynie (świeżo po poznaniu TI) albo może na dworzu zimno było..? Tym razem szybciej mi zeszło a na zewnątrz było lato! Może gdybym później nie poszedł do klimatyzowanego kina na krótki rękawek, to w ogóle nie odczułbym, że coś się działo na basenie a tak zimno było przez dwa kolejne dni.
  • prędkość
    Prawie kosmiczna! Wiedziałem, że szybko płynę ale nie wiedziałem, że aż tak szybko. Tym sposobem pobiłem 2h oraz siebie sprzed roku o 22 32 minuty (chyba?). Uśredniając wynik (teoretycznie) oficjalny to 30s / długość basenu czyli 3km/h. No i to właśnie powoduje, że nie dowierzam tym wynikom. Bardziej byłbym skłonny przyjąć na klatę bez wyrzutu 1h50m (2.75km/h). Skoro słowo się rzekło, postaram się w najbliższej przyszłości wbić na basen i powtórzyć ten eksperyment licząc oraz zawierzając technologii (swimtag). I wtedy zobaczymy.

    Co nie poszło:

  • okularki
    Nie kupujemy ich na 15 minut przed startem. Szkoda mi było czasu, żeby je poprawiać co chwilę, więc płynąłem z zalanym okiem prawym. Co ciekawe w później okazało się, że wcale nie takie złe te okularki. A potem znowu, że jednak nie najlepsze. I teraz to już sam nie wiem...
  • tłok
    W pewnym momencie na moim torze było 5-6 osób. Niektórzy (albo wszyscy) płynęli drużynowo, więc jakieś zmiany, sztafety, zamieszania a ja nie mam miejsca, żeby się zaliczyć długość i płynąć dalej. Biedny ja.
  • liczenie
    Mawiają, że jeśli umiesz liczyć to... licz na siebie. No i liczyłem, bo co tu robić tak naprawdę w czasie pływania hehe Podzieliłem sobie 200 długości na 4 równe działki i... liczyłem. Miałem jeszcze liczebnika na brzegu, który stawiał kreski czy krzyżyki na papierze. Dodatkowo był swimtag, elektroniczne liczydło. OK, czyli trzy uzupełniające się formy obliczeń, gdzie jedna drugą powinna wspierać a na samym końcu dostajesz 3 różne wartości. Przyznaję bez bicia, że mogłem raz czy dwa się zagapić i nie być pewnym swojej liczby. Ale nie oszukiwałem i płynąłem jeszcze raz ostatnią pamiętaną wartość. Ale nawet wtedy te wyniki nie są zbieżne. Nie ufaj liczebnikom. Dobrze radzę.
  • obsługa po wydarzeniu
    Po 4 tygodniach próśb i gróźb otrzymałem kopię formularza, gdzie liczebnik stawiał kreski oraz przyrzeczenie, że wszystko już zostało wysłane do centrali. A centrala na to: niemożliwe... Gdybym naprawdę cisnął na sponsoring i miał poważne firmy na karku, mogłoby być niewesoło hehe Po 5 tygodniach mam w końcu swój czas na oficjalnej stronie ale bez danych rankingowych... Ech.

    Ale ogólnie było super i za rok... Najprawdopodobniej popłynę. Czemu tak? No już jakoś mało wyzwaniowe to zadanie, chyba, że złamać 1h30m postanowię hehehe

    Completed as planned below 2hrs! Even better! Below 1:50, which is over 20 minutes faster than last year. Well done me hahahahaha Self high-five! #govegan #swim #swimathon #swimathon17 #veganswimmer

    A post shared by @blad.os on