Zazdrośniki

, blados

Wybiła dziesiąta więc żwawym krokiem udałem się na parking. Samochód kierował się a raczej był kierowany w kierunku basenu. Mimo nowej pracy, noworoczne postanowienie nadal jest kultywowane - zmieniła się tylko lokalizacja kąpieliska.

Wpadłem do szatni, brak hałasliwej gromady dzieciaków zapowiadało ciszę i spokój na basenie. Przebrany i spłukany wszedłem na basen. Nie za dużo ludzi. Rzekłbym, że w sam raz. Wskoczyłem. Pierwsza długość, 25 metrów już za mną, płynie się lekko. Mało ludzi, mało fal. Woda taka czysta, że piasek na dnie widać. O, rybka. Odbijamy od krawędzi. Druga długość. Ale cichutko... Czyżby to była idealna pora na pływanie? Dobijam do brzegu i kątem oka zauważam machanie. Machanie ręką. Nie moją, kogoś. Ktoś do mnie macha. Zatrzymuję się i wynurzam głowę. Ludzie wołają. Dalej machają rękami. Ratowniczka woła. I to wszystko dla mnie?

Woda w końcu opuściła wszystkie otwory i uszy zaczęły rozróżniać poszczególne głosy:

~ Zostawcie go, co wam przeszkadza!
~ Po prostu zazdrośni, że tak nie wyglądają w swoim wieku...
~ Niech sobie pływa!

Nie wiem o co chodzi. Naprawdę nie wiem. Jestem w drodze do ratowniczki, bo jej głosu akurat nie rozkodowałem. Po drodze do niej, kolejne rzeczy do mnie docierają. Po pierwsze, pewna pani w wieku seniorskim rzekła:

~ Nie martw się, nam to nie przeszkadza, możesz pływać - tylko jednej osobie to nieodpowiadało.

Po drugie, brak dzieci na basenie został uzupełniony osobami w sile wieku. W ilościach znacznych, co dopiero teraz mnie uderzyło a wizyta u ratowniczki tylko to utwierdziła. Ona zaś poprosiła mnie o opuszczenie pływalni, gdyż nie wyglądam na osobę w wieku 50+. Odszedłem żegnany machaniem rękami.

Swoje długości dokończyłem na basenie dla dzieci. Nikt nie machał.