Noworoczne postanowienia - grudniowe podsumowanie
Grudnie mają to do siebie, że mijają w błyskawicznym tempie. Ten nie był wyjątkiem.
PŁYWANIE
Grudnie mają to do siebie, że mijają w błyskawicznym tempie. Ten nie był wyjątkiem.
PŁYWANIE
I ziuuum! Rzutem na taśmę, tuż przede połową nowego miesiąca, podsumowanie za miesiąc poprzedni wypływa na światło dzienne. Oj mało tego światła, mało. Wiadomo, winter is coming.
Z przytupem listopad się rozpoczął bo pierwszego dnia wystartowałem w aquathlonie. Relacja prawie na żywo jak najbardziej do przeczytania. Co było dalej?
Założeniem było ukończenie z miejscem dwucyfrowym (lista przedstartowa miała 200 seniorów i 60 juniorów). Na zawodach pojawiło się tylko 134 zawodników, z czego 2 nie ukończyło). Uzyskane miejsce 76 nie jest medalowym ale...
Zimno, wieje, deszcz zacina a kilometry same się nie zrobią. O ile łatwiej przykryć się kołdrą o poranku i przewrócić na drugi bok z myślą, że nigdzie nie biegnę.
Ale kiedy przez cały dzień mijasz swój strój biegowy, on czeka cierpliwie. I po zakończonym dniu pracy nie ma mowy o wymówce. Poza tym, najstarsi góralscy biegacze mawiają, że
Ilu ludzi, tyle motywacji aby ropocząć bieganie. Kilka najbardziej popularnych:
Zmiany, zmiany, zmiany. Było spokojnie, to poprzewracało się trochę w tym październiku. Inne godziny pracy - pracuję aktualnie z popołudniami z domu. Trochę pływanie uciekło, trochę bieganie uciekło - o rowerowaniu czy czytaniu nawet się nie zająknę.
Dziwna sprawa, bo zgubiłem torbę sportową. Zgubiłem? Sam nie wiem. Zostawiłem gdzieś? No właśnie nie wiadomo. Brakuje podejrzanych miejscówek. Szkoda, bo prawie cały ekwipunek basenowy tam był. Prawie, bo kąpielówki się dziwnym trafem ostały. Taki październik. Ostatnie dwa tygodnie miesiące upływały na odliczaniu do 1 listopada, kiedy to startowałem w aquathlonie. Relacja prawie na żywo już jest i oka cieszy. Tymczasem, do podsumowania marsz!