Do wszystkiego można dorosnąć

, blados

Powiedzenie mówi, że trzeba a według mnie zależy to tylko i wyłącznie od ciebie. I poleją się słowa...

Zegarek

Kiedy królowały Montany (z 16 melodyjkami), ręka sama nosiła zegarek. Im dalej z latami, człowiek pozbywa się zbędnych gratów zajmujących ręce. Chyba, że przyjmuje obrączkę. Po czasie przestoju, powrót do noszenia zegarka nie jest zbyt łatwy. Na początku ma się wręcz wrażenie, że całe ciało jest przechylone w stronę ręki, na której spoczywa czasomierz.

A zegarek to doskonałe narzędzie, żeby odzwyczaić się od telefonu komórkowego. Większość zerkań na ekran powodowane jest chęcią sprawdzenia czasu oraz ilości niecierpiących zwłoki powiadomień do odczytania. Kiedy sam sobie odetniesz internet w telefonie, zostaje czas do spoglądania nań. Ale jak już zerkniesz na godzinę to włączysz necik, tak na chwilkę, bo przecież miałeś sprawdzić to, owo, tamto i owamto...

Zatem zegarek jako recepta na zerkactwo i sprawdzactwo. Wypróbuj już dziś.

Biegactwo

Nie będę biegał, bo nie lubię.
Nie będę biegał, bo wszyscy biegają.
Nie będę biegał, bo nikt normalny nie biega.

Każdy powód dobry, ba, wyśmienity raczej. Kiedyś przeczytałem, że jak komuś się chce to szuka sposobu a jak nie to szuka powodu (wymówki). Ostatnio doczytałem jeszcze mądrzejsze stwierdzenie albo po prostu ładniej powiedziane (bo po zagranicznemu hehe):

There's a difference between interest and commitment. When you're interested in doing something, you do it only when circumstance permit. When you're committed to something, you accept no excuses, just results.

W powolnym tłumaczeniu: istnieje różnica pomiędzy zainteresowaniem a zaangażowaniem. Jeśli interesujesz się zrobieniem czegoś, zrbisz to albo będziesz to robił tylko wtedy, kiedy okoliczności będą sprzyjać. Kiedy jesteś zaangażowany, nie uznajesz wymówek bo w głowie masz jedynie efekt końcowy twojego działania. Przykładowy przykład niech będzie z bieganiem związany. Ustawiasz akcję, że biegasz co ranek. Pada, śnieg, ciemno, zimno, pies nie chce z tobą iść, łóżko nie chce puścić, gość w dom dresik na wieszak, głowa boli, sznurówki się zaplątały, odkurzyć trzeba - jest milion powodów, żeby nie wyjść z domu. Lecz gdy w głowie klapka zapadłą, że biegam i już, to przebierasz się i dajesz. Nie bez znaczenia jest fakt, że nie ma biegów, których się żałuje. Te żałowane to nieodbyte.

Wrzuciłem ten cytat akurat tutaj ale równie dobrze mógłby być gdzieś indziej, a nawet zasłużyć na oddzielny wątek czy wpis. I proszę nie mylić z hasłem po trupach do celu mimo współdzielenia podobnej idei. Praktycznie wszystko zależy od naszego stanu umysłu i jak sami do siebie podchodzimy. Im wcześniej zaczniemy ze sobą współpracować na poziomie myśli, emocji i przekonań, tym szybciej zaczniemy zauważać jak bardzo istotna jest ta współpraca wewnętrzna aby uzyskać konkretne i pożądane efekty w zewnętrznej rzeczywistości. I jeśli masz problem ze zrozumieniem poprzedniego zdania, nie martw się: ja też.

Nie bycie na czasie

Im bardziej stajesz się dorosły, tym bardziej przestajesz się przejmować wiadomościami. Jeśli coś dotyczy bezpośrednio twojej osoby, to nie martw się, informacja odnajdzie swojego adresata. Ale bycie na bieżąco z newsami z zagranicy twojej osoby? Co oznacza bycie na bieżąco? Dziś przeczytasz, oglądniesz, zalinkujesz a jutro raczej już wiadomość ta zginie pod napływem kolejnych, z którymi też musisz być na bieżąco. Jeśli swojego hobby nie dzielisz z podobnymi sobie, istnieje prawdopodobieństwo, że czytasz newsy bo... No właśnie. Dlaczego nadal to robisz?

Siłownia

Nie licząc miesięcznego epizodu na osiedlowej a raczej na blokerskiej wózkowni przerobionej na siłkę, do przybytku pompowania bicka mnie nie ciągnęło. Nie powiem, czule wspominałem ostatnio tamten czas, wyciskanie do granic i rywalizację kto więcej, ale przede wszystkim to uczucie po treningu. Kiedy wychodziliśmy na powietrze, żadna latarnia nie była za mocna, bo czuło się, że można się z nią siłować. Taka energia, takie endiorfiny, taki testosteron hehe

Próbowałem w wieku późniejszym raz z siłownią, ale to było w czasie mojego pierwszego okres fascynacji basenowej, więc iskra nie zaskoczyła. A nawet jeśli, to chlorowana woda szybko ją zagasiła.

Ale oto i wróciła ale nie w pełnej i nie tej samej krasie co kiedyś. Tym razem z programem i określonym celem. Trzy razy w tygodniu po 30 minut. Tylko 4 rodzaje ćwiczeń, bez pompowania bica, motyla czy kaptura. I co? I działa. Tak działa, że po 1.5 tygodniu przerwy człowiek zatęsknił za siłownią hehe Coś nie do wyobrażenia sobie jeszcze kilka tygodni temu.

Ale do tego potrzebujesz celu oraz posiadania w czterech literach wszystkich spojrzeń od pompujących. No i silna psychika też jest potrzebna, kiedy kobieta wrzuca na bary więcej od ciebie hehehe

Portfel

Staropolskie przysłowie mówi, żeby nie trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku. A to właśnie robisz posiadając portfel, bo nagle się pojawia miejsce, gdzie możesz spakować zawartość wszystkich kieszeni! Cóż za cudowne urządzenie! Ale gdyby to zdanie pojawiło się w reklamie, to... pozwałbym. Kluczy i kluczyków nie zmieścisz, ani zapasowej reklamówki, chusteczek tym bardziej. A telefon? Notatnik? Długopis? No i widzisz, że taki wynalazek na miarę koła czy tranzystora.

Ale daje radę. Rzeczy w uporządkowanym stanie, jednym ruchem sprawdzasz, czy wszystko na miejscu. A ta kieszeń z zamkiem na bilon: pierwsza liga. Przezroczysta kieszonka na kartę z kodem kreskowym też jest niegłupia. Brak bycia skórzanym też na korzyść. Czyżby same plusy? Tak wyszło.

Ale trzeba było dojrzeć do decyzji o zakupie.

Robienie czego tylko i wyłącznie dla siebie

A kto jest ci nabliższy na tym świecie?